środa, 23 stycznia 2019

36. Bieg Chomiczówki 20 Stycznia 2019

Zgodnie z obietnicą chciałbym napisać nieco na temat 36. Biegu Chomiczówki w którym startowałem w zeszłą niedzielę.

Bieg Chomiczówki odbywa się tradycyjnie w trzecią niedzielę stycznia i jest podobno jednym z najstarszych biegów ulicznych w Warszawie.

Mnie do startu skłoniła przede wszystkim lokalizacja - już kilka razy wkurzałem się, że nie mogę wyjechać samochodem z domu (trasa przebiega u mnie pod blokiem), więc w tym roku postanowiłem, że nie przegapię zapisów i tym razem to ja pouprzykrzam życie sąsiadom :)
Dodatkowo termin tak naprawdę bardzo fajny, ponieważ zimą nie ma zbyt wielu zawodów i ciężko wybrać takie, które by pasowały (komentarz do Falenicy - to jest zupełnie drugi koniec Warszawy i równie dobrze mogłyby być w Pułtusku... Tym niemniej może warto wrócić do tematu?). Dodatkowo zimą naprawdę fajnie mi się biega - temperatura lekko poniżej zera sprawia, że poprawia mi się termoregulacja i z tego powodu komfort biegu.

Dystans to 15km, więc w zasięgu nawet przy jakimkolwiek braku treningu (natomiast trochę wcześniej biegałem - bez szału, przez miesiąc 3 treningi po 6km...).

Pogoda z jednej strony idealna - słońce i temp. ok. -4'C, bez wiatru. Ale jakość powietrza tego dnia była bardzo zła (smog był widoczny gołym okiem).

Rozgrzewka w domu, wyjście na 10min przed startem - jeszcze się załapałem na ostanie przemowy, w tym minutę ciszy po śmierci prezydenta Adamowicza.
Potem start i... ruszyli...

Założyłem pierwsze dwa kilometry w tempie poniżej 5:00/km i potem spowolnienie do 5:15/km i tak do końca.

Na początku rwało do szybszego biegu, ale dzięki rzeczywistemu pomiarowi tempa byłem w stanie się przystopować. Po 2km na tyle dobrze szło, że nie zmniejszyłem tempa - była moc. Po około 5km czułem się na tyle mocno, że podjąłem decyzję, że będę starał się trzymać poniżej 5min/km do końca biegu.

Po pierwszej pętli zaczęło się przerzedzać (czuć że było 1500 uczestników, nie kilkanaście tysięcy jak na półmaratonie). Po 10km wyraźnie trudniej mi się biegło - ciało widać jest przyzwyczajone do standardowej trasy treningowej na 10km. Jednak udało mi się trzymać założone tempo, aż do końca.

Sumarycznie wyszło średnie tempo 4:52min/km (total 1:13:36 i miejsce 591/1300), zakwasy na dwa dni.

Z wyniku jestem zadowolony - szczególnie w kontekście powrotu do formy z 2014 roku i rokowań na ten sezon startowy.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz